wtorek, 30 kwietnia 2013

dopóki walczysz jesteś zwycięzcą

Nie dajcie sobie nigdy wmówić, że czegoś nie możecie dokonać. Możecie wszystko wystarczy wiara w swoje możliwości .

Przebiegnięcie przeze mnie maratonu było takim moim o rany nie dam rady, nie mam kondycji.
Udało się jednak z pomocą cudownych osób, (cała cudowna ekipa 42doszczęścia wielki ukłon ) które na trasie zachęcały do nie poddawania się i biegnięcia dalej .
Emocje towarzyszące nie do opisania. Pobudka o 5 30, przez gardło nie chce przejść jedzenie a przecież nie można wyjść na start na czczo. Rozgrzewka tuż przed, niedowierzanie, że zaraz się zacznie. Pod koniec gdzieś po 36 km nogi nie biegną, organizm odmawia posłuszeństwa, biegniesz głową - powtarzając sobie, że tak mało zostało a tak wiele dokonałaś- nie masz wyjścia musisz to skończyć. Na samym końcu oprócz bólu wszystkich mięśni jest ogromna satysfakcja, że się udało.
 Jestem pewna, że to nie mój ostatni maraton .